Wypuszczam na wiatr konia i nie szczedze razów;
Lasy. doliny, glazy, w kolei, w natloku
U nóg mych plyna, gina, jak fale potoku;
Chce odurzyc sie, upic tym wirem obrazów.
A gdy spieniony rumak nie slucha rozkazów,
Gdy swiat kolory traci pod calunem mroku,
Jak w rozbitym zwierciedle, tak w mym spieklym oku
Snuja sie mary lasów i dolin, i glazów.
Ziemia spi, mnie snu nie ma; skacze w morskie lona,
Czarny, wydety balwan z hukiem na brzeg dazy,
Schylam ku niemu czolo, wyciagam ramiona,
Peka nad glowa fala, chaos mie okrazy;
Czekam, az mysl, jak lódka wirami krecona,
Zblaka sie i na chwile w niepamiec pograzy.
Terug naar overzicht
Vind je dat er informatie over dit gedicht ontbreekt? Stuur een mail naar
info@straatpoezie.nl met de titel en locatie van het gedicht en de aanvullende informatie.